Sequel remake'u azjatyckiego horroru, czyli usta szeroko otwarte, dużo czarnych włosów i niewiele sensu. 1
Na początek flashback. Najpierw był film video "Ju-on", jeszcze w tym samym roku powstał sequel "Ju-on 2", następnie w 2003 nakręcono "Ju-on: The Grudge" i "Ju-on: The Grudge 2", w 2004 powstał amerykański remake "The Grudge", a w 2006 jego kontynuacja "The Grudge 2". A wszystkie te filmy wyreżyserował Takashi Shimizu. Uff.
"Grudge - Klątwa 2" (nie wiadomo czemu bez "the"; pierwsza część miała u nas tytuł "The Grudge - Klątwa) to bełkot. Chaotyczny, nudny, kretyński BEŁKOT. Daję sobie rękę uciąć, że scenarzysta tej bzdury zapytany o co tu chodzi, nie potrafiłby udzielić żadnej sensownej odpowiedzi. Są tu trzy przeplatające się wątki, każdy dzieje się w innym czasie (jest też retrospekcja i przypomnienie wydarzeń z pierwszej części). Klątwa działa, zjawa zabija, bla bla bla. Ok, widzę, rozumiem. Tylko po co pokazywać to samo w trzech różnych wersjach? No tak, w wyczuwalnym na kilometr końcowym zwrocie okazuje się, że jeden wątek jest bezpośrednią kontynuacją drugiego. I co z tego?
Zresztą mniejsza o to. Jestem w stanie znieść najbardziej syfiasty skrypt, nielogiczności, bohaterów zachowujących się jak po lobotomii i aktorstwo oparte na stękaniu i wytrzeszczaniu oczu, ale to jest horror i powinien przynajmniej trzymać w napięciu, mieć klimat. Dlaczego nie dziwię się, że i tego twórcy nie potrafili zrobić? Śmiałem się. Autentycznie się śmiałem za każdym razem, kiedy pojawiał się kot, kiedy nagi dzieciak otwierał usta i miauczał (?!), i kiedy bladolica zjawa, która zdecydowanie powinna zmienić stylistę, fundowała powtórkę ze znanych już scen (swoją drogą zakończenie to plagiat z "Kręgu 2"). Zjawa łapie kogoś za rękę. Zjawa pełza. Zjawa idzie w dziwaczny sposób. Zjawa wyłania się z wody. Zjawa to, zjawa tamto. Halo! Czy kogoś jeszcze straszą kłaki i rozdziawione gęby a la dmuchana lala z sex shopu?!
Podobno w przyszłym roku do kin ma wejść "The Grudge 3". Szczerze? Czekam z niecierpliwością, bo bardzo ciekawi mnie, czy to możliwe nakręcić jeszcze większy syf. Jak na razie scena "budka telefoniczna + dziewczyna + miauczący dzieciak + masa kłaków" jest poza wszelką konkurencją.
Zdecydowanie lepszy od pierwszej części. Co prawda te duchy w dalszym ciągu nie są dla mnie straszne, ale tutaj przynajmniej bardziej starali się przestraszyć widza, co jest dla mnie plusem. Też sama fabuła wydaje mi się być ciekawsza, ale mogło by się obyć bez skakania między tymi trzema historiami.